Proton Office

Wyzwanie dla architekta? Potrzeba zdefiniowania przestrzeni biurowych na nowo

|
Statystyczny Polak spędza w miejscu pracy średnio ponad 30 lat. Tym samym stworzenie przemyślanego biura, które spełni codzienne potrzeby jego użytkowników, zdaje się kwestią priorytetową. Popularność pracy zdalnej nie sprawiła bowiem, by rynek biurowy się załamał.
Anna Kurowska Architekt APA  Wojciechowski Architekci
Anna Kurowska Architekt APA Wojciechowski Architekci

Wręcz przeciwnie – architekci odpowiadający za tworzenie miejsc pracy dostrzegli nowe możliwości. Anna Kurowska od 2005 roku pracuje w APA Wojciechowski Architekci, gdzie zajmuje się projektowaniem oraz realizacją inwestycji biurowych. W tegorocznej edycji konkursu Top Woman in Real Estate otrzymała nominację w kategorii Architecture, Design & Work Place. W rozmowie z nami zdradza, na czym polega idea placemakingu, jak zmieniły się potrzeby najemców powierzchni biurowych i dlaczego tworzenie energooszczędnych przestrzeni stało się koniecznością.

 

Który moment w pracy architekta może dać najwięcej satysfakcji bądź sprawić najwięcej trudności?

Myślę, że najprzyjemniejszym etapem jest początkowa faza projektu. Pojawia się nowy temat, nowe wyzwanie. Trzeba poznać oczekiwania inwestora, odkryć i poczuć miejsce inwestycji. Zdefiniować jej problemy i potencjał. To jest ten etap, kiedy zadajemy sobie pytanie, co możemy dać temu miejscu, otoczeniu i jego przyszłym użytkownikom. Natomiast najcięższym i najżmudniejszym jest okres uzyskiwania pozwolenia na budowę oraz związanych z nim dokumentów formalno-prawnych. Ponieważ jesteśmy jednym z krajów o najbardziej rozbudowanej i utrudnionej procedurze pozyskiwania zezwoleń na budowę, to ten etap trwa często wiele miesięcy. W ostatnich czasach widać próby uproszczenia tych procesów jednak wciąż ilość koniecznych pozwoleń i trudność ich uzyskiwania jest przytłaczająca. Osobiście uwielbiam ostatni etap realizacji – budowę. Po pierwsze, uwielbiam dynamikę tego etapu. Tu nie ma już czasu na to, by odłożyć temat na później. Po drugie, to niesamowite uczucie, kiedy możemy sprawdzić, czy nasze założenia były słuszne i czy końcowy efekt jest zgodny z naszymi oraz inwestora oczekiwaniami.

 

Wspomniała Pani o oczekiwaniach osób inwestujących w projekty przestrzeni biurowych. Jak te potrzeby zmieniły się w ostatnich latach?

Biura zaczęto postrzegać nie tylko jako przestrzeń do pracy, ale miejsce, w którym spędzamy większość czasu. Dzisiaj wiemy, że jakość środowiska pracy znacząco wpływa na efektywność pracowników. Świadomość inwestorów i potrzeba walki o lepszą jakość środowiska pracy wzrasta. Jeszcze niedawno mieliśmy certyfikaty dotyczące tylko shell & core (stanu surowego), a dzisiaj skupiamy się też na wnętrzach i świadomie projektujemy zdrowe środowisko pracy, co potwierdzają certyfikaty typu WELL. Jakość przestrzeni jest ważna, gdyż spędzamy w pomieszczeniach 90 proc. naszego czasu.

Zmienia się też sposób kształtowania przestrzeni zewnętrznych otaczających budynki biurowe. Pamiętam, jak 10 lat temu zostaliśmy poproszeni przez firmę White Star Real Estate o stworzenie nowatorskiego kompleksu biurowego odpowiadającego na potrzeby użytkowników i podnoszącego standard warunków pracy. W czasach, w których pojęcie placemakingu było nam nieznane, musieliśmy zastanowić się, czym może być kompleks biurowy, czym powinna charakteryzować się otaczająca go przestrzeń, jakie jest jej przeznaczenie i jakie mogą być oczekiwania w stosunku do niej oraz potencjalnych przyszłych użytkowników biur. To był zalążek myślenia o placemakingu. Dzisiaj wiemy, że kompleks The Park Warsaw stanowi przestrzeń, która wciąż ulega przeobrażeniu, podążając za zmieniającymi się potrzebami użytkowników, dając im dużo więcej, niż tylko miejsce pracy. Inwestycja cały czas się rozwija, powstają jej kolejne etapy.

 

A co z osobami, które sąsiadują z taką przestrzenią? Jak pogodzić ich oczekiwania z planami inwestora?

Wymaga to świadomości i zaangażowania dwóch stron procesu inwestycyjnego: projektanta oraz inwestora. Dziś znamy pojęcie placemakingu. Dzięki organizacjom takim jak Project for Public Spaces możemy w sposób uporządkowany podchodzić do procesu projektowania przestrzeni publicznych. Z taką świadomością podeszliśmy do tematu zespołu budynków biurowych Centrum Południe we Wrocławiu. Dzięki świadomym działaniom inwestora udało się zaangażować lokalną społeczność i „wciągnąć” ją w proces projektowy. Pierwsze spotkania pokazały, jak bardzo mieszkańcy okolicznych osiedli boją się zmian związanych z nową inwestycją. Ale to właśnie liczne warsztaty i konsultacje już na samym początku zdefiniowały potrzeby użytkowników i problemy tego miejsca.

Teren inwestycji był jednym wielkim nieużytkiem zaadaptowanym na wybieg dla psów. Kolejnym znaczącym elementem były wyraźnie wydeptane ciągi piesze łączące główny węzeł komunikacyjny z okoliczną zabudową mieszkaniową. Projektując bryły kompleksu, postanowiliśmy przeciąć je istniejącymi ścieżkami. Projektowane budynki zostały wpisane w wyżej wspomniane zastałe ciągi piesze, dzięki czemu mieszkańcy okolicznej zabudowy mogą w dalszym ciągu w sposób intuicyjny korzystać z tego miejsca. Projekt zawiera rozbudowany system terenów zielonych z funkcjami dedykowanymi nie tylko użytkownikom biur, ale również mieszkańcom sąsiednich terenów. Dzięki temu nasze budynki nie funkcjonują tylko w godzinach pracy, ale również tętnią życiem w godzinach wieczornych. Oczywiście nie zabrakło też elementów tożsamości tego miejsca, jego historii. W nowo tworzonym kompleksie została odtworzona i upamiętniona tak zwana Oś Lwowska, która w przeszłości była ważnym ciągiem komunikacyjnym tego fragmentu miasta. W efekcie udało się aktywować martwy fragment miasta i stworzyć kompleks współgrający z zastaną tkanką miejską jako jeden, złożony organizm.

 

A przy jakim tegorocznym projekcie dało się szczególnie zauważyć współpracę realizatorów inwestycji, dewelopera i mieszkańców?

Zdecydowanie ten i poprzedni rok upłynęły właśnie pod hasłem Centrum Południe we Wrocławiu, który powstał we współpracy z firmą SKANSKA. Jest to bardzo świadomy deweloper i tak naprawdę realizacja projektu pod względem użycia proekologicznych rozwiązań, świadomego budowania (tzw. healthy buildings) oraz tworzenia nowej jakości przestrzeni jest dla mnie podsumowaniem tego wszystkiego, do czego dążyłam przez ostatnie lata w swojej praktyce zawodowej. W mojej ocenie najistotniejszy był wspólny dialog z uwzględnieniem lokalnej społeczności.

 

Co oznacza bycie świadomym deweloperem?

Jest to dążenie do wieloaspektowego podejścia do planowania i projektowania budynków i przestrzeni ich otaczających. Świadomość wpływu architektury na człowieka, jego rozwój, samopoczucie oraz codzienne funkcjonowanie. Dążenie w swoich inwestycjach do podnoszenia jakości przestrzeni miejskich, poprzez zrównoważoną architekturę i świadome kształtowanie przestrzeni z wykorzystaniem potencjału społeczności lokalnej.

 

Czy to świadome kształtowanie przestrzeni było i jest możliwe mimo pandemii? Można już powiedzieć, że sektor biurowy zaczął się „odmrażać” i klienci wrócili do pracy stacjonarnej?

W przypadku powierzchni biurowych ta maszyna była rozpędzona w momencie, w którym przyszła pandemia i tak naprawdę dopiero teraz zaczynamy odczuwać jej negatywne efekty. Będą one widoczne w dłuższej perspektywie czasu. Obecnie znaleźliśmy się w nowej rzeczywistości i zostaliśmy postawieni przed koniecznością zdefiniowania środowiska pracy na nowo. Zobaczymy, jakie będą ruchy po stronie użytkowników biur, które wpłyną na działalność deweloperów.

 

A czy popularność pracy hybrydowej sprawiła, że biura typu flex zyskały na zainteresowaniu?

Okres pandemii potwierdził, że hybrydowy system pracy działa. W wielu przypadkach możemy w ten sposób pracować i nie wpływa to na obniżenie naszej efektywności. Młode pokolenie pracowników zdecydowanie preferuje pracę zdalną. Praca zespołowa poprzez różne komunikatory nie jest dla młodych ludzi problemem i nie wpływa negatywnie na jakość pracy. Dodatkowo zaletą tego typu formy pracy jest brak konieczności podporządkowywania miejsca zamieszkania do miejsca pracy oraz dojazdów, co w przypadku większych miast często oznacza duży zysk w czasie. W moim zespole jest wielu ludzi pracujących zdalnie i to działa! Codziennie zaczynamy dzień od wspólnej „zdalnej kawy”, w której czasie ustalamy plan działania i rozwiązujemy problemy.

Z drugiej strony, wiele osób potrzebuje rozdzielenia miejsca pracy od miejsca zamieszkania, ale nie zawsze oznacza to powrót do biura. Część z nich woli pracę w przestrzeniach typu coworking. Myślę, że proces dojrzewania do tego typu biur trwał już od dawna, a pandemia pokazała zalety tej formy najmu. Zmiana charakteru pracy jest efektem zmian zachodzących w potrzebach pracowników oraz nowej idei współdzielenia przestrzeni.

 

JLL wskazuje, że do 2030 roku biura elastyczne będą stanowić jedną trzecią wszystkich biurowców. Czy Pani zdaniem jest to osiągalne założenie, skoro użytkownicy coraz to chętniej dzielą ze sobą przestrzeń biurową?

W wielu polskich miastach zapotrzebowanie na elastyczne powierzchnie biurowe rośnie, coraz więcej dużych firm szuka przestrzeni typu flex. Co więcej, różnorodność najemców w biurach tego typu jest bardzo duża. Dlatego inwestorzy kładą coraz większy nacisk na elastyczność projektowanych przestrzeni.

Zdecydowanie zmienił się wachlarz funkcji czy też usług, które przewidywane są w tego typu projektach. Obok przestrzeni biurowych typu open space, często znajdują się w nich sale konferencyjne, ale też biura wirtualne, pokoje relaksu, budki telefoniczne. Większą uwagę przykłada się do przestrzeni wspólnych. Zmieniła się estetyka i charakter wnętrz – dawne chłodne przestrzenie biurowe zostały zastąpione ciepłymi przestrzeniami bliższymi w swoim charakterze atmosferze salonu lub kawiarni.

 

A jakie funkcje takich biur są dla użytkowników najistotniejsze?

Zaletą elastycznych biur jest fakt, że przestrzenie oferowane najemcom są w pełni wyposażone i umeblowane. Dodatkowo operator zapewnia użytkownikom opiekę managera biura, obsługę recepcji, wsparcie IT i serwis sprzątający, co zdecydowanie ułatwia życie użytkownikom i sprawia, że zapotrzebowanie na tego typu biura rośnie.

 

Sporo mówi się o tym, aby biura były energooszczędne. W jakim stopniu takie założenie przekłada się na jakość życia użytkowników?

Myślę, że dzisiaj nie ograniczamy się tylko do tworzenia budownictwa energooszczędnego. Patrzymy szerzej, dążymy do stworzenia zdrowego środowiska pracy i poprawy jakości życia. Dzisiaj tworzymy tak zwane healthy buildings. Ten trend zdecydowanie wybrzmiał w czasie pandemii. Obecnie współpracujemy z inwestorami przy tworzeniu nowych wytycznych dla przestrzeni biurowych, które pozwolą stworzyć zdrowe bezpieczne i bardziej komfortowe środowisko. Dużą uwagę poświęca się też jakości powietrza w budynku i możliwości zapewnienia pracownikom lepszych warunków pracy poprzez wprowadzenie rozwiązań pozwalających kontrolować parametry zdrowia pracowników.

Drugim zagadnieniem wywołanym przez pandemię jest bezpieczeństwo higieniczno-sanitarne i konieczność dostosowania się do nowych standardów antyepidemicznych. Są to różnego rodzaju rozwiązania zapewniające możliwość bezdotykowej obsługi budynku czy też urządzeń znajdujących się w pomieszczeniach np. bramki bezdotykowe, windy czy też bezdotykowa możliwość korzystania z pom. higieniczno-sanitarnych.

 

Czy zrównoważone budownictwo jest znacznie droższe?

Wszyscy jesteśmy świadomi tego, że jest droższe, ale również konieczne. Na etapie projektu pojawiają się dodatkowe koszty związane z certyfikacją, droższymi rozwiązaniami technicznymi, konieczność stosowania certyfikowanych produktów zapewniających zdrowe środowisko pracy. Z drugiej strony, stosujemy rozwiązania proekologiczne typu alternatywne źródła energii, które dają długotrwałe zyski wynikające z utrzymania obiektów. Patrząc jednak na statystyki, widzimy, że budownictwo w Unii Europejskiej odpowiada za ponad 40% końcowego zużycia energii i 35 proc. emisji gazów cieplarnianych. Podsumowując etap budowy i okres eksploatacji, szacuje się, że budownictwo wykorzystuje 30 proc. zużywanej wody oraz 50 proc. wydobywanych materiałów, a także odpowiada za 30 proc. wytwarzanych na terenie UE odpadów. Jak widać, mamy o co walczyć. Moim zdaniem ograniczenie wpływu budownictwa na środowisko to priorytetowe zadanie również dla nas – architektów.

 

Czy tendencja do tworzenia jak najbardziej nowoczesnych przestrzeni biurowych sprawia, że są one coraz to odważniejsze? W konkursach architektonicznych pojawiają się pomysły typu wieżowiec oczyszczający ocean albo biuro przeniesione do ogrodu.

Każdy taki projekt jest potrzebny, ponieważ ten rodzaj poszukiwania może pokazać nowe możliwości. Natomiast APA Wojciechowski Architekci jest pracownią skupiającą się w dużej mierze na architekturze komercyjnej i musimy mocno stąpać po ziemi. Temat, który zgłębiamy od jakiegoś czasu, to możliwość wykorzystania materiałów proekologicznych – np. drewna – w tworzeniu budynków komercyjnych. Bardzo zależy nam na realizacji projektu budynku, którego konstrukcja w całości będzie wykonana z drewna. Aktualnie na świecie udało się zrealizować parę znakomitych projektów. Niestety w Polsce mamy przepisy, które ograniczają użycie tego materiału (m.in. przez wzgląd na wymagania pożarowe). Mamy nadzieję, że już niedługo uda się nam „postawić” budynek biurowy z konstrukcją nie betonową, ale właśnie drewnianą. Obecnie nasz zespół pracuje nad kilkoma takimi projektami.


 


 


3.0
Napisz pierwszy komentarz