Proton Office

EKO BREEAM i LEED w praktyce

Czy certyfikaty budownictwa zrównoważonego to tylko prestiż? Rozmawiamy z Magdą Stretton, licencjonowanym asesorem BREEAM International.
Magdalena Stretton
Magdalena Stretton

Jakie są korzyści z certyfikacji BREEAM, LEED dla właściciela oraz najemcy?

BREEAM i LEED są nadal postrzegane w Polsce przede wszystkim jako element prestiżu i wyróżnik marki, być może dlatego, że funkcjonujących budynków posiadający taki certyfikat jest stosunkowo niewiele. Jestem jednak przekonana, że za jakiś czas inwestorzy docenią również inne zalety takiego budynku takie jak mniejsze koszty operacyjne, a najemcy zauważą wymierny spadek absencji pracowników, wynikający z faktu, że te budynki są po prostu zdrowsze, gwarantujące większy komfort użytkowników. Oczywiście niezwykle ważne jest także zmniejszenie oddziaływania na środowisko, na czym zyskuje całe społeczeństwo.

W zielonych biurowcach bardzo ważnym elementem jest zastosowanie odpowiedniej techniki instalacyjnej (ogrzewanie, chłodzenie, energia elektryczna). Jakie kryteria w tych aspektach musi spełniać budynek certyfikowany?

Systemy te powinny być przede wszystkim zaprojektowane zgodnie z sugerowanymi normami  - europejskimi, przyjętymi przez Polskę w przypadku BREEAM i amerykańskimi w przypadku LEED. Aby funkcjonowały właściwie, zgodnie z założeniami projektowymi, należy sporządzić bardzo szczegółowe procedury odbiorowe, włącznie z sezonowymi testami próbnymi.
Urządzenia te powinny być oczywiście energooszędne i posiadać jak najwięcej możliwości monitoringu i kontroli. W przypadku wentylacji należy również zwrócić uwagę na odległość czerpni i wyrzutni – BREEAM na przykład nie akceptuje urządzeń zblokowanych w których odległość czerpni od wyrzutni jest mniejsza niż 10m. Wszystkie urządzenia wodne, włącznie z zimną wodą, powinny być tak skonstruowane aby zapobiec możliwości rozwoju Legionelli – bakterii powodującej poważną chorobę płuc. Najlepiej, aby wszystkie urządzenia powodowały jak najmniejszy wpływ na środowisko zewnętrzne i wewnętrzne. Szczegółowe wytyczne dotyczące instalacji są oczywiście głównym elementem procesu certyfikacji.

Nieodzownym elementem budynku nisko energetycznego jest wykorzystanie w jak największym stopniu energii odnawialnej. Jaki parametr pod tym względem powinien spełnić budynek, który ubiega się o certyfikat?

W Polsce wykorzystanie energii odnawialnej przez budynki komercyjne jest wciąż stosunkowo mało rozpowszechnione, często spotykam się z odrzuceniem a priori możliwości stosowania energii odnawialnej z uwagi na jej niską opłacalność. Rzeczywiście choć obserwujemy dosyć gwałtowny spadek cen urządzeń związanych z energią odnawialną, to wydaje się, że bez wsparcia rządu w postaci dotacji i stosownych ustaw, zainteresowanie energią odnawialną będzie wciąż dosyć niewielkie.
BREEAM lub LEED nie narzucają konieczności stosowania energii odnawialnej w budynku, jednak kiedy inwestor się na nią zdecyduje, jest bardzo wysoko promowana. Przed wyborem rodzaju energii odnawialnej należy sporządzić studium wykonalności, które powinno jednoznacznie określić jaki rodzaj energii odnawialnej jest dla budynku najbardziej ekonomicznie uzasadniony. Proszę pamiętać, że pojęcie energii odnawialnej ma szerszy kontekst w tych systemach certyfikacyjnych. Przykładem może być wykorzystanie ciepła odpadowego pochodzącego zarówno z budynku jak i obiektu znajdującego się w pobliżu, które również można uznać za energię odnawialną. Należy podkreślić, że każda ilość zastosowanej energii odnawialnej jest już promowana, nie trzeba zatem wprowadzać radykalnych rozwiązań w których budynek byłby w całości zależny od energii odnawialnej.

Czy są jakieś aspekty, na które Pani jako asesor musi zwrócić szczególną uwagę w budynku starającym się o certyfikat?

Jedną z najbardziej istotnych kwestii jest czas, kiedy inwestor decyduje się na rozpoczęcie procesu certyfikacji. W przypadku BREEAM bardzo trudno jest uzyskać taki certyfikat w momencie rozpoczęcia certyfikacji na etapie budowy, lub nawet projektu wykonawczego. W przypadku LEED w ogóle nie jest możliwe otrzymanie certyfikatu dla nowych budynków jeżeli sama budowa już się rozpoczęła. Wynika to z faktu, że oba certyfikaty posiadają kryteria obowiązkowe, które muszą być spełnione aby budynek otrzymał certyfikat. Dla certyfikatu LEED jednym z takich elementów jest odpowiednio przygotowany plan zarządzania środowiskiem przez wykonawcę robót budowlanych. Dlatego, z reguły doradzamy klientom przeprowadzenie wstępnej oceny, która pozwoli wywnioskować czy budynek w ogóle ma szansę na taki certyfikat i czy ocena, którą budynek otrzyma satysfakcjonuje klienta.

Ile firm rocznie w Polsce stara się o certyfikat (LEED, BREEAM)? Jaki odsetek otrzymuje certyfikat? Czy widać wzrost zainteresowania certyfikatami?

Te dane są stale aktualizowane z uwagi na niezwykły wzrost zainteresowania certyfikatami w ciągu ostatniego roku. Według mojej wiedzy w Polsce obecnie certyfikowanych jest kilkadziesiąt obiektów, mniej więcej połowa z nich według systemu BREEAM a druga połowa według kryteriów LEED. Oczywiście sam proces certyfikacji jest długotrwały podobnie jak proces inwestycyjny w Polsce -  od momentu zakupu działki do wybudowania budynku mija kilka lat.  Jeżeli inwestor wykaże się determinacją przez cały ten proces, wówczas każdy budynek, który został zarejestrowany i przeszedł pozytywną ocenę wstępną ma szansę na certyfikat. Niewątpliwie jednak nie wszystkie budynki zarejestrowane otrzymają certyfikat – z reguły jednak wynika to z decyzji o zaprzestaniu procesu certyfikacji przez samego inwestora, na przykład z uwagi na zmianę właściciela inwestycji lub zmianę polityki firmy.

Czy użytkownicy zielonego biurowca powinni być szkoleni w zakresie prawidłowej eksploatacji ekologicznego biurowca po to, by w pełni wykorzystać jego potencjał?

Jak najbardziej! Sporządzenie prostego przewodnika dla użytkowników budynku i proces szkolenia jest bardzo ważnym elementem podczas certyfikacji, w BREEAM jest to jeden z obowiązkowych elementów. Dopiero odpowiednie korzystanie z urządzeń da gwarancję osiągnięcia zamierzonych celów.


3.0
Tagi:
Dodaj nowy komentarz
Komentarze 6
e-biurowce :


Projektant

Temat certyfikatów BREEAM jest czysto marketingowym chwytem mającym skłonić osoby nie mjące pojęcia o co chodzi do wyłożenia większych pieniędzy za budynek, który ma bardzo nieiwiele lub kompletnie nic wspólnego z ekologią i oszczędnością energii .
Analogicznie jest z certyfikatem LEED. Można spokojnie powiedzieć , że jest to wyłudzanie pieniędzy od naiwnych.
Wystarczy porównać , dla takich budynków i normalnych biurowców parametry obliczonych charakterystyk energetycznych zgodnie z polskimi przepisami . Jedynymi znaczącymi wskaźnikami świadczącymi o szczędności energii są GREEN BUILDING ( wdrożony przez Komisję Europejską do stosowania w całej UE) lub amerykański ENERGY STAR (ale nie jest on możliwy do zastosowania w Polsce). Najlepszym dowodem na zupełny brak przystawalności certyfikatów LEED i BREEAM do polskiej ( i podobnych krajów) sytuacji jest fakt, że zarówno Niemcy jak i Francja opracowały ( lub jeszcze doskonalą ) własne systemy certyfikacyjne. Japonia przykładowo zupełnie nie korzysta z certyfikatów LEED ani BREEAM stosując od dawna własne CASBE .

Zachęcamy do dodawania komentarzy do tekstów eksperckich, zakładka "Eksperckie opinie o" - w strefie czytelnika.
21 marca 2013 09:06
Anna :


Projektant



e-biurowce

W branży budowlanej panuje przekonanie, że certyfikaty to kolejny wymysł, który po prostu generuje dodatkowe koszty dla inwestora. Po części jest to spowodowane naszym doświadczeniem, czyli praktykowanymi już certyfikatami energetycznymi, każdy wie, jak są odbierane. Pojawia się tu wątpliwość – czy to nie ta sama historia? Jeszcze nie możemy tego wiedzieć, gdyż jest to nowy temat o bardzo ciekawym ideologiczne podłożu. Problem polega na odpowiednim nastawieniu. A jeśli uzyskanie certyfikatu naprawdę gwarantuje zwiększenie jakości, a przy tym ochronię środowiska? To chyba nie powinniśmy go od razu krytykować. Należy również spojrzeć na całość przez pryzmat panujących trendów. Rynek z roku na rok ulega zmianom. Ciągle napływający zagraniczni najemcy wymagają pewnych standardów. Jeśli chcemy mieć więcej miejsc pracy i rozwój ekonomiczny musimy próbować zrobić wszystko, by wzbudzić zainteresowanie inwestorów. Jeśli polskie obiekty biurowe nie będą spełniały ich standardów, po prostu nie ulokują swoich siedzib w naszym kraju. I cóż będzie z tego, że inwestor zaoszczędzi na budowie, skoro w ogóle nie wynajmie.
Jeżeli w naszej części Europy będziemy stosować certyfikaty z UK i USA to zawsze nasze budynki będą miały niższą klasę niż budynki w UK i USA lub będą droższe przy tej samej klasie . Czy to znaczy , że będą faktycznie gorsze? Oczywiście że nie. Sam fakt oparcia się na energii z węgla daje na samym początku w plecy nawet najlepszemu/ekoligicznie budynkowi. Skoro nasze budynki są "gorsze" ( wg. BREEAM) to będą mniej konkurencyjne dla tych w UK . Przy wspólnym rynku UE przyjęcie bezkrytycznie cudzych wzorców to delikatnie mówiąc głupota. Patrz jak postąpili Japończycy , jak robią to Niemcy co planują Chińczycy czy Francuzi .

Absolutnie się zgadzam, powinniśmy zdecydowanie dążyć do stworzenia swojego systemu, a nie ciągle kopiować inne Państwa. Mamy problem z węglem i wymuszany przez inne Państwa temat zmniejszenia emsji CO2 jest z ich strony czystym zagraniem (mówiąc kolokwialnie) nam na nosie. Od samego początku byliśmy na słabszej pozycji, tzn. po zmianach ustrojowych byliśmy w znacznie gorszej sytuacji niż pozostałe rozwinięte Państwa (emisja CO2) – naturalne. Otrzymaliśmy wytyczne co musimy zrobić, żeby się „podciągnąć” - plan na najbliższe kilkanaście lat. Jak się niedawno okazało plan wykonaliśmy, ale do norm światowych nadal nam daleko. Jaka reakcja? Nie było pochwał, a informacja, że dalej jest źle. No i cóż musimy płacić tym, którzy dzięki innej, lepszej sytuacji politycznej mogli się szybciej rozwinąć. Poza tym kwestia węgla, na którym opiera się nasza gospodarka jest bardzo kontrowersyjna.
Dlatego wracając do certyfikatów, powinniśmy stworzyć własny system, który przy uwzględnieniu naszych warunków, będzie spełniał światowe normy. Jednak to co dzieje się teraz nie jest niczym złym – musimy na czymś bazować. W Niemczech również jest BREEAM, LEED, oni na przykładzie różnych innych systemów tworzą swój właśny wypracowany model. W Polsce teraz niestety jest jednak tak, że zastanawiamy się czy nie praktykować DGNB...
Myślę, że jest to bardzo długa dyskusja, którą każdy może argumentować na swój sposób i argumentów tych obroni.
21 marca 2013 09:01
Projektant :


e-biurowce

W branży budowlanej panuje przekonanie, że certyfikaty to kolejny wymysł, który po prostu generuje dodatkowe koszty dla inwestora. Po części jest to spowodowane naszym doświadczeniem, czyli praktykowanymi już certyfikatami energetycznymi, każdy wie, jak są odbierane. Pojawia się tu wątpliwość – czy to nie ta sama historia? Jeszcze nie możemy tego wiedzieć, gdyż jest to nowy temat o bardzo ciekawym ideologiczne podłożu. Problem polega na odpowiednim nastawieniu. A jeśli uzyskanie certyfikatu naprawdę gwarantuje zwiększenie jakości, a przy tym ochronię środowiska? To chyba nie powinniśmy go od razu krytykować. Należy również spojrzeć na całość przez pryzmat panujących trendów. Rynek z roku na rok ulega zmianom. Ciągle napływający zagraniczni najemcy wymagają pewnych standardów. Jeśli chcemy mieć więcej miejsc pracy i rozwój ekonomiczny musimy próbować zrobić wszystko, by wzbudzić zainteresowanie inwestorów. Jeśli polskie obiekty biurowe nie będą spełniały ich standardów, po prostu nie ulokują swoich siedzib w naszym kraju. I cóż będzie z tego, że inwestor zaoszczędzi na budowie, skoro w ogóle nie wynajmie.
Jeżeli w naszej części Europy będziemy stosować certyfikaty z UK i USA to zawsze nasze budynki będą miały niższą klasę niż budynki w UK i USA lub będą droższe przy tej samej klasie . Czy to znaczy , że będą faktycznie gorsze? Oczywiście że nie. Sam fakt oparcia się na energii z węgla daje na samym początku w plecy nawet najlepszemu/ekoligicznie budynkowi. Skoro nasze budynki są "gorsze" ( wg. BREEAM) to będą mniej konkurencyjne dla tych w UK . Przy wspólnym rynku UE przyjęcie bezkrytycznie cudzych wzorców to delikatnie mówiąc głupota. Patrz jak postąpili Japończycy , jak robią to Niemcy co planują Chińczycy czy Francuzi .
20 marca 2013 18:48
Projektant :
Temat certyfikatów BREEAM jest czysto marketingowym chwytem mającym skłonić osoby nie mjące pojęcia o co chodzi do wyłożenia większych pieniędzy za budynek, który ma bardzo nieiwiele lub kompletnie nic wspólnego z ekologią i oszczędnością energii .
Analogicznie jest z certyfikatem LEED. Można spokojnie powiedzieć , że jest to wyłudzanie pieniędzy od naiwnych.
Wystarczy porównać , dla takich budynków i normalnych biurowców parametry obliczonych charakterystyk energetycznych zgodnie z polskimi przepisami . Jedynymi znaczącymi wskaźnikami świadczącymi o szczędności energii są GREEN BUILDING ( wdrożony przez Komisję Europejską do stosowania w całej UE) lub amerykański ENERGY STAR (ale nie jest on możliwy do zastosowania w Polsce). Najlepszym dowodem na zupełny brak przystawalności certyfikatów LEED i BREEAM do polskiej ( i podobnych krajów) sytuacji jest fakt, że zarówno Niemcy jak i Francja opracowały ( lub jeszcze doskonalą ) własne systemy certyfikacyjne. Japonia przykładowo zupełnie nie korzysta z certyfikatów LEED ani BREEAM stosując od dawna własne CASBE .
20 marca 2013 18:39
e-biurowce :
W branży budowlanej panuje przekonanie, że certyfikaty to kolejny wymysł, który po prostu generuje dodatkowe koszty dla inwestora. Po części jest to spowodowane naszym doświadczeniem, czyli praktykowanymi już certyfikatami energetycznymi, każdy wie, jak są odbierane. Pojawia się tu wątpliwość – czy to nie ta sama historia? Jeszcze nie możemy tego wiedzieć, gdyż jest to nowy temat o bardzo ciekawym ideologiczne podłożu. Problem polega na odpowiednim nastawieniu. A jeśli uzyskanie certyfikatu naprawdę gwarantuje zwiększenie jakości, a przy tym ochronię środowiska? To chyba nie powinniśmy go od razu krytykować. Należy również spojrzeć na całość przez pryzmat panujących trendów. Rynek z roku na rok ulega zmianom. Ciągle napływający zagraniczni najemcy wymagają pewnych standardów. Jeśli chcemy mieć więcej miejsc pracy i rozwój ekonomiczny musimy próbować zrobić wszystko, by wzbudzić zainteresowanie inwestorów. Jeśli polskie obiekty biurowe nie będą spełniały ich standardów, po prostu nie ulokują swoich siedzib w naszym kraju. I cóż będzie z tego, że inwestor zaoszczędzi na budowie, skoro w ogóle nie wynajmie.
13 stycznia 2013 15:57
bobbudowniczy :
kolejny wymysł nierobów kasujących potem jak za zboże inwestorów za jakiś certyfikacik
12 stycznia 2013 10:38