Giant

EKO Prawdziwa wartość ekologicznego certyfikatu

|
Certyfikat będzie jednym z aspektów, które będą rozróżniać dobre od złych budynków - stwierdza Jonathan Cohen, dyrektor Działu Zarządzania Projektami Budowlanymi w Europie Centralnej i Wschodniej w firmie Colliers
Jonathan Cohen
Jonathan Cohen

Czy budynek zrównoważony to zawsze budynek certyfikowany?

Nie. Obecne wymagania techniczne związane z zasadami projektowania, zgodne z normami, powodują, że nowoczesne obiekty w Polsce są zrównoważone. Certyfikat jest niezależną gwarancją, że budynek był projektowany i budowany zgodnie z wymaganiami stawianymi nie tylko przez polskie normy, ale również przez systemy certyfikacji.

Czy można powiedzieć, ze budynek, który posiada certyfikat LEED lub BREEAM jest bardziej atrakcyjny dla najemcy?

Certyfikat to dokument, dający pewność, że budynek spełnia pewne wymagania, a najemca, mając go w ręku, ma większy komfort i gwarancję zgodności z normami. Jeżeli certyfikowany obiekt jest porównywany z innym, który nie ma certyfikatu, to pojawia się pytanie „Dlaczego ten budynek go nie ma?”. Nasze doświadczenie pokazuje, że najemcy traktują nowe budynki, które nie mają certyfikatu, z pewną rezerwą. To nie znaczy, że taki obiekt musi być gorszy, najemca może jednak się zastanawiać, czy chęć zaoszczędzenia kierowała  deweloperem? Kolejne wnioski nasuwają się same: jeżeli deweloper szuka oszczędności, to być może obiekt jest także mniej zaawansowany technologicznie, a przez to – mniej atrakcyjny.

Można więc założyć, że obecnie certyfikaty powinny stać się standardem na rynku?

Można śmiało stwierdzić, że są coraz bardziej popularne. Ostatnio sprawdziłem na stronach LEED i BREEAM, że w Polsce jest 15 istniejących obiektów z certyfikatem LEED i 31, które mają certyfikat BREEAM.

Ale również jest bardzo dużo budynków, które  są w trakcie procesu certyfikacji.

Bardzo, bardzo dużo. Niestety, ciężko jest oszacować liczbę wszystkich, które będą o taki certyfikat się ubiegać. Niektóre obiekty są rejestrowane, lecz jest także dużo w realizacji, które rejestrowane nie są. My na przykład doradzamy naszym klientom, czy obiekt powinien być certyfikowany . Często podejmowana jest decyzja o certyfikacji, lecz bez sprecyzowania, w którym systemie – LEED czy BREEAM. W związku z tym projekt nie jest rejestrowany.

Czy w takim razie budynków, które ubiegają się o precertyfikat czy certyfikaty Interim, nie jest wiele?

Jest sens precertyfikować budynki, które są projektowane lub znajdują się  w fazie realizacji. Od momentu powstania koncepcji obiektu i jego projektu budowlanego, do chwili oddania go do użytku, często mija od roku do dwóch. Dla dewelopera zdobycie precertyfikatu jest istotne, gdyż musi prowadzić proces komercjalizacji. Taki dokument  daje najemcom potwierdzenie o wysokim standardzie obiektu zaplanowanego, Oczywiście, trzeba sprawdzić czy faktycznie ten obiekt później dostaje taki certyfikat. Tylko certyfikat końcowy jest potwierdzeniem, że obiekt spełnia wymagania. Inaczej kształtuje się sytuacja w przypadku istniejącego budynku. Proces zdobycia precertyfikatu może trwać kilka miesięcy (zależnie od stanu zaawansowania projektu), czasem tyle samo co okres ubiegania się o certyfikat finalny. Gdy obiekt już istnieje i jest wynajęty,  deweloper nie czuje presji, aby szybko zdobyć dokument potwierdzający proekologiczność i energooszczędność.

A jak Pan widzi z własnego doświadczenia, czy najemcy faktycznie są gotowi zapłacić więcej, na przykład za czynsz, jeżeli budynek ma certyfikat?

Jest bardzo mało korporacyjnych najemców, którzy chcieliby zapłacić więcej i podwyższyć koszty. Jest natomiast wielu najemców, którzy wiedzą, że są oszczędności i inne zalety związane z zielonym budynkiem. Koszty są niższe m.in. dzięki wyższej wydajności pracowników. Rola działu HR w danej firmie jest w tym kontekście bardzo istotna. Korporacja jest w stanie zapłacić pracownikom nieco więcej, wiedząc, że oszczędności znajdzie gdzie indziej.

  • 1
  • 2

0.0
Napisz pierwszy komentarz