Giant

EKO Inwestorzy oczekują dziś lepszych projektów

|
W tej chwili oczekiwania są wysokie i to cieszy - mówi Marcin Sadowski, partner w pracowni JEMS Architekci. - Inwestorzy nie przychodzą do pracowni tylko i wyłącznie po to, żeby załatwić pozwolenie na budowę oraz potrzebną dokumentację.
Marcin Sadowski
Marcin Sadowski

Czym dla Pana jest architektura?

Architektura to dziedzina kultury i tak powinno się ją traktować. To nie budownictwo, przez które dziś została pochłonięta. To zagospodarowanie przestrzeni, w szerokim tego pojęcia rozumieniu - urządzanie świata by zaspokoić potrzeby ludzi.

Firma Jems Architekci tworzy projekty już od prawie 25 lat. Na  swoim koncie mają Państwo wiele projektów biurowych. Czy zaobserwowali Państwo zmiany na polskim rynku biurowym w tym czasie?

Rynek bardzo się zmienił. W latach 90-tych był agresywny, wszystko się sprzedawało, a główną rolę odgrywały parametry finansowe – nie jakość. Dzisiaj na rynku konkurencyjnym inwestorzy stali się bardziej wymagający i zaczęli zwracać większą uwagę właśnie na jakość budynków.

A czy zmienili się inwestorzy?

Tak, na korzyść. W tej chwili oczekiwania są wysokie i to cieszy. Inwestorzy nie przychodzą do pracowni tylko i wyłącznie po to, żeby załatwić pozwolenie na budowę oraz potrzebną dokumentację. Ich Optymizm w czasach boomu wielokrotnie został boleśnie zweryfikowany przez rynek. Niektóre projekty nie zostały zaakceptowane, bo, jak się okazało, nie spełniały stawianych im oczekiwań, lub nie odpowiadały zdolnościom finansowym potencjalnych klientów. Nieprzemyślane budynki okazały się kosztowne dla inwestorów. Stąd refleksja i ostrożność przy nowych tematach. Inwestorzy dziś oczekują lepszych projektów – uważnie przyglądają się pracy projektanta, często mają wpływ na bardzo szczegółowe rozwiązania projektowe.

Często można spotkać się z określeniem „projekt stworzony na miarę”. Jak wygląda to w Państwa przypadku?

Generalnie budynki biurowe które projektujemy dzielą się na dwie grupy. Pierwsza to budynki komercyjne na wynajem, natomiast druga to obiekty stanowiące siedziby firm – czyli projektowane na miarę, dla konkretnego użytkownika. Biurowce należące do drugiej grupy to zupełnie inne budynki, trudniejsze, bo bardziej zindywidualizowane i dostosowane do specyficznych wymagań konkretnej firmy. Tak było w przypadku siedziby Agory zrealizowanej kilka lat temu. Wymagania inwestora były zdeterminowane przede wszystkim specyfiką pracy firmy –  ze względu na to, że gazeta wychodzi codziennie praca trwa właściwie 24 godziny na dobę. Dlatego nie może dziwić fakt, że w tym przypadku tak istotne dla inwestora było środowisko pracy, które miało zagwarantować stworzenie optymalnych warunków, aby pracownicy dobrze czuli się w przestrzeni biurowej. Myślę, że udało nam się takie przyjazne środowisko stworzyć. Podobną sytuację mamy w przypadku obecnie realizowanej siedziby Allegro.

W budynku Allegro są szachownicowo ustawione, dwukondygnacyjne tarasy

A co z zamówieniami publicznymi?

Pracownia Jems nie bierze udziału w przetargach publicznych, gdzie głównym, przeważającym kryterium jest cena. Bierzemy natomiast udział w konkursach architektonicznych. Kilka z obecnie realizowanych obiektów publicznych to efekt tych konkursów.

Architekt to artysta, czy projektowane przez Państwa budynki są odpowiednio „niezwykłe”?

Wszystkie projekty traktujemy tak samo „niezwykle” i do każdego mamy indywidualne podejście. Człowiek - sposób mieszkania, pracy, realizacja jego potrzeb - zawsze powinien być na pierwszym planie. Czujemy dużą odpowiedzialność, bo my, architekci, mamy realny wpływ na jakość przestrzeni, a tym samym jakość życia. Stawiamy sobie wysoką poprzeczkę jeśli chodzi o standard i jest to niezależne od wielkości projektu. Zawsze dążymy do tego, by zrealizować go najlepiej jak możemy. Warto jednak podkreślić, że tak naprawdę bardzo wiele zależy od inwestora – jeśli ma odwagę i będzie wymagał -  to projekt staje się bardziej ambitny.

W tym momencie na swoim koncie mają już Państwo kilka projektów zrównoważonych budynków. Jaki jest Pana stosunek do zielonych obiektów i czy jest jakaś różnica w projektowaniu takich biurowców?

Nasza pracownia od lat projektuje budynki, w których wiele rozwiązań technicznych było na bardzo dobrym poziomie, dlatego trend budownictwa zrównoważonego nie naruszył znacząco naszego sposobu pracy. Już 7-8 lat temu czynnikiem, który wpływał na konkurencyjność była jakość, a nie cena najmu, bo ta u wszystkich deweloperów stawała się taka sama. Jeśli chodzi o rozwiązania techniczne, to zarówno w przypadku projektu w LEED, jak i BREEEAM, wdrażamy rozwiązania jeśli nie takie same, to bardzo podobne. Zagadnienia związane z wykorzystaniem terenów zielonych, oszczędzaniem wody itp., które muszą zostać uwzględnione w budynku zrównoważonym były ważne, ale dobrze, że stają się standardem projektowym .

A jaki jest Pana stosunek do ekologicznych certyfikatów?

Jeśli systemy LEED i BREEAM wpływają na jakość, to jak najbardziej powinny być one wprowadzane. Sceptycy znajdą pewnie powody do narzekania. Jednak trzeba podkreślić, że wszystkie wymogi czy ograniczenia nakładane na osoby odpowiedzialne za powstawanie budynków, choć często utrudniają pracę, w końcu podnoszą poprzeczkę. Jako architekci spotykamy się oczywiście z kwestiami wątpliwymi podczas procesu projektowego. Dlatego na certyfikat trzeba spojrzeć w sposób racjonalny, nie można wdrażać rozwiązań, które zupełnie nie pasują np. ze względu na lokalizację. Należy skupić się przede wszystkim na funkcjonalności i efektywności obiektu. Dużo zależy od ceny, jaką się płaci za zrealizowanie konkretnego rozwiązania w danym projekcie. Jeśli realizacja jednego punktu jest za droga, po prostu trzeba z niej zrezygnować, a w zamian skupić się na innym. Przykładowo kwestia odzysku materiałów z istniejących budynków. Często jest to element tak kosztowny, iż w naszych realiach staje się nieakceptowalny dla inwestorów .

Czy nie uważa Pan, że certyfikaty to zabieg marketingowy?

Oczywiście można powiedzieć, że certyfikaty to wyłącznie zabieg marketingowy. W krajach anglosaskich już od dawna sprawy środowiskowe są społecznie zobiektywizowane i stanowią kwestię priorytetową, a nie marketingową. W Polsce dopiero zaczynamy edukację w tym temacie. Kwestie środowiskowe już nie są tylko wąskim polem działań grup ekologicznych, ale stają się problematyką szerszą. I jeśli certyfikacja budynków temu służy to bardzo dobrze.
 


0.0
Napisz pierwszy komentarz